top of page

O przedsionku piekła i o tym, dlaczego boję się pisać o ekologii

  • Zdjęcie autora: Katarzyna Mussur-Serafin
    Katarzyna Mussur-Serafin
  • 21 lut 2021
  • 2 minut(y) czytania

Czy jednoznacznie możemy stwierdzić, że coś jest dobre lub złe dla nas i naszej planety? Nie wiadomo, co lepsze: człowiek jedzący mięso z kurczaka z supermarketu czy weganin zajadający się awokado... - kilka dni temu powiedziała moja koleżanka chcąc podkreślić, jak bardzo złożonym tematem jest szeroko pojęta odpowiedzialność ekologiczna.


Coraz bardziej jestem gotowa zaakceptować, że (z wielu powodów, o których teraz nie chcę pisać), na pewne pytania nigdy nie poznamy odpowiedzi.


Pamiętacie informację, że polskie miasta na oblodzonych ścieżkach zamiast soli chcą wykorzystywać fusy z kawy? Wiadomość ta zelektryzowała mnóstwo osób. Gigantyczny entuzjazm w mediach społecznościowych i… mnóstwo argumentów przeciw.


Przemek Poszwa z bloga Eko-logicznie* podał mnóstwo argumentów przeciwko takiemu zastosowaniu kawy. Cenię fakt, że podszedł do sprawy z refleksją, wskazując potencjalne zagrożenia, choć osobiście boję się żonglowania wynikami badań naukowych wyrwanymi z kontekstu. To może nas zaprowadzić do błędnych wniosków. Tym samym sposobem można łatwo udowodnić, że nawozy naturalne (gnojówka czy obornik) też działają toksycznie. Jak wiemy jednak, to dawka czyni truciznę (na co zresztą Przemek sam zwraca uwagę).


Nie chcę jednak pisać o fenomenie kawowych fusów! Przykład ten pokazuje, że mamy do czynienia z bardzo złożonymi tematami. Publicysta ekonomiczny Kamil Fejfer w Krytyce Politycznej opublikował w styczniu artykuł Nie masz auta, dzieci, nie jesz mięsa? Samą ascezą planety nie ocalisz**, który zakończył mocnym stwierdzeniem:

Odpowiedzialność za planetę przeniesiona na pojedynczych ludzi brzmi jak przedsionek piekła. Nie urządzamy go sobie, jest wystarczająco kiepsko.

Na odpowiedź nie trzeba było długo czekać! Artykuł skomentowała na swoim blogu Fundacja Carbon Footprint***:

Pomijając merytoryczne niedociągnięcia i spadającą jakość argumentów w toku rozwinięcia tekstu, to nie jest narracja, której potrzebujemy! To typowy przykład napędzania denializmu implikacyjnego, który bardzo prawdopodobnie wywoła u osób nieświadomych skali problemu zwątpienie w konieczność jednostkowego zaangażowania i budowania zbiorowej odpowiedzialności.

Gdzie w tym wszystkim są Roślinatorzy? Jeszcze nie wiem. Może będę tylko uczyła, jak posadzić malwy? A może będę po prostu robiła wszystko, abyście pokochali ten świat. Bo wtedy, bez względu na to, jaką drogę kto wybierze, cel będziemy mieć ten sam...




Źródła:




Yorumlar


bottom of page