top of page

Bolesna recepta na "greenwashing", czyli o tym, że jesteś w pułapce

  • roslinatorzy
  • 7 mar 2021
  • 2 minut(y) czytania

Zaktualizowano: 9 sty 2022

Zaczyna się niewinnie. Chcesz zrobić “świadome” zakupy. Wierzysz, że to jeden z elementów twojej odpowiedzialności za świat. Jeszcze tego nie wiesz, ale.. już jesteś w pułapce.


Pułapka 1 - firmy i marketerzy

Pseudoekologiczne działania firm, określane modnym ostatnio terminem greenwashing, przyprawiają o zawrót głowy. Przemilczane fakty, mylące opakowania, naturalnie brzmiące nazwy - lista nieuczciwych działań firm jest długa, a po jej lekturze można rozłożyć ręce i uznać, że zrównoważonych zakupów po prostu nie da się zrobić.


Pułapka 2 - brak kompleksowych danych

Konsumenta otacza chaos informacyjny. Nie potrafi ocenić, czy ma do czynienia z produktem “neutralnym klimatycznie” czy ze zwykłą ściemą. Niektórzy twierdzą, że wystarczy wiedza i racjonalne myślenie. Niestety to nie takie proste*. Brakuje jasnych przepisów prawnych. Brakuje danych lub są one niepełne. Wystarczy, że firma przemilczy niektóre fakty (np. nie wszystkie części produktu zostały wykonane w sposób przyjazny środowisku). Problem może leżeć jeszcze głębiej - sam produkt jest ekologiczny, ale jego produkcja jest niezwykle obciążająca dla środowiska (a jak wiecie, składa się na to wiele aspektów).


Pułapka 3 - agresja

W głowie się kręci także po lekturze mediów społecznościowych. Schemat jest zwykle ten sam - ktoś pokazuje jakiś produkt (z gatunku bio, vege lub eko), a poniżej zaczyna się walka... Dobre - złe, ekologiczne - trujące, zdrowe - szkodliwe. Wszyscy są mądrzy, wszyscy wiedzą lepiej, rację ma każdy. A Ty masz mętlik w głowie.


Rozwiązanie?

Pewne rzeczy mogą nam trochę pomóc - dociekliwość, niezależne inicjatywy konsumentów, dobre przepisy prawa, odpowiedzialne praktyki firm. Są też kwestie, które wyraźnie przemawiają na korzyść danych produktów** (np. lokalność, niewielkie przetwarzanie, brak opakowania).


Prawda jest jednak taka, niewiele produktów można podzielić na czarne lub białe (a właściwie zielone). Można je jednak podzielić na… potrzebne lub nie! I tutaj dochodzimy do rozwiązania. Niestety nie pasuje ono producentom, a czasem także klientom. Dla nas jest niewygodne (choć opłacalne). Dla producentów też nie wróży nic dobrego. Rozwiązaniem jest... ograniczenie konsumpcji i coraz częściej mówi się właśnie o takiej redefinicji ekologii.




Przypisy:

*Jeśli zaczniemy się zajmować analizą, jak dany produkt wpływa na środowisko, wkraczamy do świata skomplikowanych danych. Może to wyglądać np. tak:

“(...) fałszywe założenie, zgodnie z którym to, że coś jest wyprodukowane z bawełny, oznacza że jest bardziej ekologiczne niż ten sam przedmiot wykonany z plastiku. W 2011 roku raport przygotowany przez brytyjskie Ministerstwo Środowiska wykazywał, że przeciętny ślad węglowy tzw. foliówki to 3,48 funtów CO2, a torby bawełnianej – 598,6 funtów CO2. Inny dokument, opracowany przez duński rząd w 2018 roku, dowodzi, że aby zrównoważyć wpływ produkcji foliówki na środowisko, należałoby użyć torby bawełnianej 7100 razy, a w przypadku bawełny organicznej liczba ta sięga aż 20 tysięcy razy. (oraz inne Kultura Liberalna, Sukcesy ekościemy, czyli jak zarobić na katastrofie


**Istotne elementy przy ocenie produktu wskazał jeden z supermarketów w Belgii. Zobacz: Marketing przy kawie, Belgijski supermarket przyznaje każdemu produktowi ocenę zrównoważonego rozwoju








Komentarze


bottom of page