Przeprowadzka na wieś. Wrzesień (miesiąc pierwszy). 10 krótkich historii.
- roslinatorzy
- 1 paź 2023
- 4 minut(y) czytania
Zaktualizowano: 5 gru 2023
1. Kawa z szopy
“Gaz to jednak gaz” pomyślałam, gdy kawiarka przywieziona z mieszkania nie zadziałała na nowej płycie indukcyjnej. Wolę gaz, bo daje szansę, aby używać intuicji. Kręcisz lekko kurkiem, oceniasz wielkość płomienia... Indukcja nie zostawia pola dla wyobraźni - tutaj masz do dyspozycji tylko przewidywalną skalę 1,2,3,4,5…. Kawę zrobiłam na butli turystycznej, w domku na narzędzia. I tak już zostało. Codziennie rano idę do szopy na kawę.
2. Autobusem przez kraj
Pierwszą kwestia do opanowania, jeśli chcesz żyć za miastem wygodnie, jest transport. Auto, busy i autobusy, także te szkolne. Rozkłady jazdy to rzecz umowna. Przecież wszyscy wiedzą, że autobus nie zatrzymuje się na przystanku, tylko na krzyżówce i do wsi już nie zajeżdża, bo… Powód jest mniej ważny. Takich rzeczy nie dowiesz się z internetu. Dowiesz się od ludzi lub nauczysz na własnej skórze. Wystarczy dwa razy pod rząd czekać o świcie, grubo przed czasem na autobus, który nie przyjeżdża. Jest to trudne szczególnie wtedy, gdy czekasz z pierwszoklasistą na autobus szkolny. Oczywiście historia kończy się dobrze. Trzeciego dnia już wiesz, gdzie należy stać i o której.
3. Mikromomenty
Praca zdalna daje tę cudowną możliwość, że codziennie mogę obserwować swoje podwórko. Wschodzące słońce, wysychająca rosa. Zbieranie się jaskółek na moim własnym dachu. Sikorki i szczygły na słonecznikach. Kot, który co rano robi obchód wzdłuż południowej ściany. Jeż (...). Obserwowanie przyrody daje mi mnóstwo radości. Mikromomenty szczęścia. Jak wtedy, gdy nocą wracałam rowerem z wywiadówki. Pusta droga, nad lasem księżyc w pełni, a na drutach wielka sowa. Albo kiedyś dudek na skraju drogi. Czuję, że to dopiero początek przygody z naturą.
4. Góra wstydu
Mieszkaniec bloku nie ma pojęcia o istnieniu niektórych spraw. Na przykład odbiór śmieci. Studiuję informacje na tablicy ogłoszeń przy remizie. “Worki śmieci będą dystrybuowane jak dotychczas”. Tylko, że dla mnie nie istnieje żadne “dotychczas”. W gminie informacje też enigmatyczne “ śmieci tak, jak zawsze”. Udaje się i jestem dumnym posiadaczem wielkiego kosza i naklejki z herbem gminy. Odbiór odpadów dwa razy w miesiącu. Człowiek zostaje z tym, co “uzbiera” przez dwa tygodnie (lub miesiąc w zależności od rodzaju odpadów). To cenna lekcja. Co z oczu to z serca powiadają. Patrzenie przez miesiąc na górę śmieci, którą sami wyprodukowaliśmy, jeszcze bardziej utwierdziło mnie w przekonaniu, że konsumpcjonizm to droga donikąd.
5. Nauczyć się nowych dźwięków
Czytam książkę pewnego dominikanina. Ojcowie pustyni, pokora, prostota, cisza, milczenie... Czy to przypadek, że to jest moja pierwsza lektura po przeprowadzce? Tak, żyjemy tutaj ciszej. Osiem godzin pracy zdalnej w ciszy. Przerywanej czasem tylko nowymi odgłosami, których się trzeba nauczyć - komuś przywieźli na podwórko przyczepę węgla, ktoś pompuje szambo. Jednostajny odgłos jeżdżących całą dobę Aleją Róż autobusów zastąpiły traktorzy, ale te przejeżdżają rzadko i nigdy nocą. Zasypiamy w ciszy, z widokiem na gwiazdy, na pola po horyzont i las. Codziennie odgłosy szczekania psów i gdakanie kur przenoszą mnie do czasów wakacji na wsi.
6. Cztery pory roku
Transfer trauma to nowy termin określający stres towarzyszący przeprowadzce i zmianom. Czy tego doświadczyłam? Chyba nie. Oddycham głębiej. Patrzę uważniej. Czasem w środku dnia wychodzę przed dom i w słońcu zbieram fasolę tyczną na obiad, albo zioła do twarożku na śniadanie. Staram się zbytnio nie idealizować życia na wsi. Może jak przeżyję ponury listopad i ciemny grudzień będę już wiedzieć na pewno, czy dobrze się tu mieszka. Na razie chłonę nową codzienność.
7. Wspólnota
W Krakowie chodziliśmy do kościoła. Zwykle do swojej parafii. Po 10 latach z widzenia znałam może parę osób. Tutaj już po miesiącu jestem w stanie szeroko uśmiechnąć się do kilku. Co więcej potrafię połączyć twarze dzieci z twarzami rodziców. Czasem też z odpowiednim domem i podwórkiem. Co będzie dalej i jak długo będzie towarzyszyła nam łatka “nowi”?
8. Daleko od miasta
Kontakty z ludźmi dodają mi energii. Może dlatego ostatnio największą atrakcją poranka są robotnicy z budowy obok. Macham im przez okno zza laptopa. Ciekawe czy późną jesienią nadal będę miała w sobie ten entuzjazm. I komu będę wtedy machać? Osiem godzin w pustym domu z widokiem na szare pola i las pozbawiony liści. Słońce będzie się budzić późno i wcześniej zachodzić. Czy intensywna praca zdalna i ludzie zza ekranu mi wystarczą?
9. Kop albo zgiń
Szkoła jest mała. Niewiele ponad 130 dzieci. Świat się kręci głównie wokół piłki nożnej i rowerów. W gałę grają wszyscy. Twarde zasady. Na pierwszym treningu czekając na dzieci oparta o siatkę orlika trochę się buntowałam. Przeszło mi szybko. Właściwie już pierwszego dnia, gdy trener na boisko zaprosił też rodziców. Za drugim razem do gry zgłosiłam się sama. Pal sześć nowe buty New Balance. Kopanie równa się adrenalina.
10. Przestrzeń na nowe
Wrzesień w tym roku był łaskawy. Temperatury jak latem. Dużo słońca. Las za oknem zielony, dalie wciąż kwitną. Pierwszy miesiąc na wsi. Nie można było sobie tego lepiej zaplanować. Czy są niedogodności? Oczywiście. Pół września czekaliśmy na drzwi wewnętrzne, nadal nie mamy mebli, a zakupy i obiady trzeba mądrze planować, bo do sklepu kawałek. Ale gdy przywołuję wrześniowe wspomnienia, to bardziej pamiętam poranek, gdy stałam na skraju światła i cienia pod lasem i patrzyłam, jak unosi się mgła niż fakt, że co rano potykam się o nierozpakowane kartony, a w wiatrołapie jest tyle piasku, ile na plaży w Łebie. Ogólnie na plus. Zniknęło to dziwne poczucie ciasnoty. Pojawiła się przestrzeń. Przestrzeń na nowe.
Comments